Kapitalizm to system gospodarczy oparty na prywatnej własności, który zaczął rozwijać się w Europie w XVI wieku, choć jego pierwotne formy można dostrzec już w starożytności. Niektórzy filozofowie nazywają go religią, “w której nic nie jest własnością ludzi”. System ten bardzo silnie wpływa na życie człowieka, lub wręcz jest głównym elementem, który to życie kształtuje. Ludzie, chcąc przetrwać we współczesnym, kapitalistycznym świecie, muszą dostosować się do jego reguł. Reguł, które nierzadko są moralnie wątpliwe. Jak w takim świecie odnajdują się osoby religijne? Czy katolicyzm przyjmuje kapitalizm, czy go neguje? W jaki sposób Kościół funkcjonuje w dobie kapitalizmu?
Dlaczego religia i kapitalizm zawsze będą się zazębiać?
Zacznijmy od ustalenia tego, czym jest kapitalizm i czym jest katolicyzm, czyli religia dominująca na świecie, będąca także wiodącym wyznaniem w Polsce.
Kapitalizm to system gospodarczy, którego podstawą jest prywatna własność środków produkcji. W systemie tym wyróżnić można przedsiębiorców oraz pracowników. Ci pierwsi dysponują środkami produkcji i zatrudniają ludzi do pracy, za którą płacą im wynagrodzenie. Drudzy, otrzymaną pensję wydają na potrzebne im dobra, przez co nabywają produkty, wytwarzane przez przedsiębiorców. Kapitał krąży, właściciele dzielą się zyskiem z pracownikami, dając im podwyżki w okresie prosperity.

Tak oczywiście wygląda idealny obraz kapitalizmu, niestety, zgoła odmienny od rzeczywistości.
Jak zauważył Jan Paweł II, kapitalizm nie stoi w sprzeczności z katolicyzmem, o ile rozumiemy go jako system ekonomiczny, który uznaje pozytywną rolę przedsiębiorstwa oraz własności prywatnej; w którym ludzie mają wolną inicjatywę, ale jednocześnie czują się odpowiedzialni za środki produkcji. Jeśli jednak kapitalizm ma być systemem, który nie jest ujęty w żadne ramy prawne i jego zadaniem nie jest przede wszystkim służba ludzkiej wolności i dobrobytowi, to zdecydowanie nie jest to zgodne z nauką Kościoła.
Miłuj pracownika swego, jak siebie samego

Jak można wywnioskować z powyższych słów papieża, kapitalizm jest wtedy zgodny z katolicyzmem, jeśli służy człowiekowi. Wynika to z prostej zależności: skoro katolicyzm jest religią pokoju,miłości i szacunku do bliźniego, to te same zasady powinny obowiązywać każdego wiernego w kapitalistycznym świecie.
Choć wiara wprost nie traktuje o stosunkach gospodarczych czy politycznych, to jednak – siłą rzeczy – jeśli głównym przykazaniem w katolicyzmie jest przykazanie miłości, to także funkcjonowanie człowieka w kapitalizmie musi tę zasadę brać pod uwagę. Oznacza to, że właściciel firmy nie może na przykład wyzyskiwać swojego pracownika, płacić mu tak mało, że ledwo starcza mu na życie. Z drugiej jednak strony mamy zasadę kapitalizmu – wolnorynkowe podejście: jeśli nie podoba ci się taka pensja, to na twoje miejsce czeka dziesięć innych osób.
Takie podejście jest niegodne katolika i kłóci się z zasadą miłości do bliźniego. Podobnie z drugiej strony: pracownik, który oszukuje pracodawcę, bierze, co nie swoje, wykonuje w czasie pracy inne zajęcia – również nie postępuje zgodnie z tym, co nakazuje religia katolicka.
Kościół w dobie kapitalizmu
Odrębnym zagadnieniem jest to, w jaki sposób w kapitalizmie funkcjonuje sam Kościół. Organizacja ta świetnie radzi sobie w tym systemie – i oczywiście solidnie zarabia. W Polsce, dla przykładu, gdzie KK nie jest obciążony podatkami ani w żaden sposób kontrolowany w zakresie dochodów, jego roczny budżet wynosi ponad 10 miliardów złotych. W dużej mierze to datki wiernych i dotacje od państwa (m.in. Fundusz Kościelny), ale również wpływy z lukratywnych biznesów. Choć brak dokładnych danych, wiadomo, że Kościół jest drugim właścicielem ziemskim w Polsce. Swoje ziemie dzierżawi, a te odkupione niekiedy za bezcen, sprzedaje z wielkim zyskiem. Duchowni zarabiają ponadto na etatach w urzędach, szkołach, wojsku – często za dużo wyższe pieniądze, niż inni pracownicy. Oprócz tego pogrzeby, śluby, chrzciny – wszystko płatne. Świetnym biznesem są też pielgrzymki. Najsłynniejsza, częstochowska, przynosi paulinom olbrzymie zyski. Jednak najlepszym przykładem żyłki do biznesu jest imperium Tadeusza Rydzyka: radio, telewizja, wydawnictwa, sieć komórkowa, czy fundacja Lux Veritatis. Teraz podobno redemptorysta myśli o założeniu wytwórni filmowej. Jak widać, kościół w kapitalizmie odnalazł się bardzo dobrze.