Czy chrześcijaństwo może usprawiedliwiać wojnę? Czy jakakolwiek religia może być uzasadnieniem dla walki z innymi ludźmi? Nie – taka odpowiedź nasuwa się większości z nas, na pewno tych, którzy uznają się za wierzących. Tymczasem historia pokazuje nam coś zgoła odmiennego: setki wojen, konfliktów o podłożu religijnym, które toczyły się (i toczą) na przestrzeni wieków na całym świecie. Ludzie będą toczyć wojny o wszystko, od swoich ulubionych graczy w ligą Hiszpańską po ulubione gry wideo, więc religia nie jest taka inna.
Czy chrześcijaństwo jest religią pokoju?

Zacznijmy od początku, czyli od tego, co jest podwaliną dla chrześcijaństwa. Są to słowa Jezusa, spisane w ewangeliach. Zarówno przekaz Marka, jak i Mateusza oraz Łukasza pokazuje, że Chrystus wychodził z założenia, że wojna jest czymś naturalnym. Ten cytat z ewangelii Marka oczywiście zawiera jedynie opis, nie nakaz, stąd nie można powiedzieć, by Jezus nawoływał do wojny. Z innych fragmentów pisma wynika jednak, że użycie przemocy w różnych przypadkach było dla niego co najmniej usprawiedliwione. Pokazują to choćby fragmenty, takie jak Łk 1:21, w którym Chrystus stwierdza, że aby lepiej chronić swoje mienie, lepiej być uzbrojonym. Mimo wszystko, z fragmentów tych nie wynika, by Jezus miał taki stan rzeczy pochwalać. Nawet stwierdzenie, że “nie niesie pokoju, tylko miecz” jest metaforyczne i nie można go odbierać jako pochwałę przemocy.
Jednak w jaki sposób odbierać wypędzenie kupców ze świątyni? Choć zrobił to w dobrej wierze, to jednak pokazuje to wyraźnie, że agresja w imię dobra jest tu usprawiedliwiona.
Wojny krzyżowe
W średniowieczu wielokrotnie dochodziło do wojen, których pretekstem była religia. Tzw. wojny krzyżowe to nic innego, niż niesienie poganom Boga przy użyciu miecza. Poganom, czy też heretykom. W ten sposób grabiono ziemie, zbierano łupy i zdobywano podległe tereny. Dokładnie tak działali Krzyżacy, czyli zakonnicy Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. W XIII wieku zostali zaproszeni do Polski by strzec jej ziem przed pogańskimi ludami, ale ostatecznie, “dla ochrony”, Krzyżacy zamiast strzec terenów zaczęli wyprawiać się na nieswoje ziemie. Tak podbili tereny Prus, a potem Łotwy i Estonii. Wreszcie stworzyli swoje państwo i zaczęli straszyć polskiego króla Jagiełłę. Na szczęście ten ich rozgromił pod Grunwaldem – zresztą także powołując się na boską przychylność.
Można więc powiedzieć, że wojny krzyżowe to czysty przykład “zarządzania przez religię”. Napadać pogan i heretyków trzeba było zwalczać, wręcz wypadało, a ten, kto zginie na polu bitwy, ten na zawsze zaskarbi sobie boską przychylność.

Bóg z nami
Na wojnie, gdzie walczy dwóch wrogów, zawsze jest Bóg. Co ciekawe, każdy z przeciwników jest przekonany, że Bóg jest właśnie po jego stronie. Przecież nawet żołnierze Hitlera mordowali z hasłem “Gott mit uns”, a sam Führer przysięgał Stwórcy, że będzie służył wiernie ojczyźnie. Co więcej, z “mein Kampf” jasno wynika, że podłożem jego antysemityzmu było chrześcijaństwo.
Warto rozważyć także zgoła odmienną kwestię: niezależnie od tego czy Pismo Święte uczy, że wojna i agresja mają swoje uzasadnienie i są przydatne w określonych sytuacjach, czy też nie, to przecież zawsze i tak słowa ewangelii mogą stać się usprawiedliwieniem dla zła, które czyni człowiek. Przykładów na to aż nadto, a krucjaty promujące jedynego słusznego boga to tylko jeden z wielu. Bo przecież czy to nie człowiek sam stanowi o wykładni Pisma?